W pożarze stracili miliony, ale ocalili miejsca pracy

Pożar w łódzkiej fabryce dostarczającej części do sprzętu AGD m.in. dla takich marek jak Bosch czy Siemens sprawił, że zakład wart ponad 100 milionów złotych legł w gruzach. Mimo katastrofy nikt z pracowników nie stracił pracy, a zanim odbudowano halę już po trzech miesiącach udało się wznowić produkcję. Jak to możliwe?
27 lipca 2015 roku w firmie Coko-Werk przy ul. Dąbrowskiego w Łodzi wybuchł pożar. Według straży pożarnej jego przyczyną było najprawdopodobniej zaprószenie ognia w magazynie, w którym składowano pudła kartonowe oraz folię z tworzyw sztucznych.
W ciągu kilku godzin płomienie strawiły halę fabryczną z lakiernią i linią produkcyjną podzespołów do urządzeń gospodarstwa domowego, w sumie 6700 m kw. Spłonęły też elementy do produkcji tworzyw sztucznych, ich kartonowe opakowania, wyprodukowany asortyment, farby i lakiery. Pożar zniszczył także 30 maszyn przemysłowych.
Na szczęście nikt nie ucierpiał. Z płonącego zakładu ewakuowano 100 osób. Straty oszacowano na ponad 100 mln zł.
– Zakład spłonął doszczętnie – przyznaje Paweł Murawski, dyrektor zarządzający Coko-Werk Polska.W firmie ocalał jedynie budynek biurowy i stalowe silosy na granulat.
Co gorsza pożar, który dotknął Coko-Werk, miał niebagatelny wpływ na pozostałe firmy z łańcucha produkcji. Koncern BSH, producent sprzętu AGD dla marek Bosch i Siemens, dla którego łódzka firma dostarczała m.in. panele sterujące, dozowniki proszków i płynów, drzwiczki etc., musiał wstrzymać produkcję w trzech innych fabrykach w Łodzi oraz w Naunen w Niemczech.
Odszkodowanie to za mało
Firma była ubezpieczona i nie było wątpliwości, że doszło do szkody całkowitej. W takiej sytuacji wypłata odszkodowania, które nawet odpowiadałoby wartości szkody, w wielu przypadkach okazałaby się niewystarczająca. Z biznesowego punktu widzenia zakład przede wszystkim musi podtrzymać produkcję, aby móc utrzymać się na rynku.
– Samo odszkodowanie nic nie daje. Z punktu widzenia klienta nie ma nic gorszego niż wypadnięcie z rynku – zwraca uwagę Krzysztof Kowalczyk, z Hestii Loss Control, należącej do ERGO Hestii spółki świadczącej usługi związane z identyfikacją zagrożeń i oceną ryzyka, opracowującej plany ciągłości działania firm.
By zminimalizować szkody, ubezpieczyciele oferują przedsiębiorcom klauzulę loss assistance, która zapewnia natychmiastową pomoc tzw. firmy restytucyjnej. Zaczyna ona działać już w ciągu kilku godzin od zgłoszenia.
– Przy szkodzie tych rozmiarów ważne było szybkie oszacowanie strat, zminimalizowanie ich negatywnych skutków, wyznaczenie priorytetów procesu likwidacji oraz natychmiastowe wsparcie finansowe i zaangażowanie firm restytucyjnych. Naszym nadrzędnym celem było maksymalne skrócenie czasu niezbędnego do odtworzenia produkcji, a w okresie przejściowym podtrzymanie ciągłości biznesu – zapewnia Wiesław Puławski, zastępca dyrektora Biura Likwidacji Szkód Korporacyjnych ERGO Hestii.
16 miesięcy później
Wspólnie z ERGO Hestią firma zdecydowała o podtrzymaniu produkcji i odbudowie fabryki. Do współpracy udało się zaangażować inne zakłady, które częściowo przejęły zlecenia Coko-Werk. W ciągu trzech miesięcy udało się odtworzyć dostawy komponentów do BSH, której fabryki znów mogły pracować w pełnym wymiarze.
W maju ubiegłego roku rozpoczęła się także odbudowa zakładu, w tym parku maszynowego oraz infrastruktury technicznej i logistycznej.
Dzięki wsparciu samorządu, który uprościł i przyspieszył procedury, inwestycję wraz z montażem maszyn i urządzeń, a także nowoczesnego systemu przeciwpożarowego, udało się zakończyć w zaledwie 16 miesięcy. Na początku marca 2017 roku fabryka Coko-Werk wznowiła produkcję.
– Pracuję tu od 11 lat i widzę, że dla wielu pracowników firma jest jak drugi dom. Dziś są szczęśliwi mogąc do niego wrócić – zapewnia Marcin Nowak, jeden z pracowników Coko-Werk Polska.
Nikt nie stracił pracy
Niemiecki koncern działa w Łodzi od 2001 roku. Firma zatrudnia 350 osób na trzy zmiany. Na czas odbudowy część pracowników przeniosła się do filii firmy w Konstantynowie Łódzkim. Z kolei zatrudnieni za pośrednictwem agencji pracy tymczasowej – prawie połowa załogi – znaleźli zatrudnienie w innych zakładach, które przejęły produkcję od Coko-Werk.
– Te osoby pracowały w fabrykach zlokalizowanych na terenie Łodzi, a po odbudowie wróciły do zakładu przy ul. Dąbrowskiego. To było dla nich ważne, zależało im na tej pracy – zapewnia Urszula Adamiec z agencji zatrudnienia Job Impulse Polska.
Wartość produkcji Coko-Werk to ok. 20 mln zł miesięcznie.